Wyczucie czasu ponad wszystko
Na pierwszy ogień idzie płaszcz zimowy. Dobre wyczucie czasu to klucz do sukcesu, dlatego kiedy po pół roku udręki i zgryzoty zwanej zimą widać w końcu pierwsze oznaki wiosny i w najbliższych dniach ma być 15 stopni, ja was inspiruję wełnianym płaszczem na ocieplanej podszewce – normalnie nie ma za co 🙂
Żarty, żartami, ale może chociaż ktoś tego posta zapamięta i mu się przyda w przyszłym roku, bo ten wykrój naprawdę warto zapisać. Pierwszy raz szyłam z szablonu Grasser i jestem zachwycona. Super sprawa dla wszystkich tych, u których instrukcje w Burdzie nadal powodują zwarcie w mózgu – tutaj jest obszerna instrukcja krok po kroku, każdy z nich jest opatrzony wyraźnym zdjęciem. Minusem jest to, ze jest po rosyjsku, ale z drugiej strony ja nie znam totalnie tego języka, cyrylica jest dla mnie tak samo zrozumiała jak egipskie hieroglify, a dałam radę bez większych zacięć. Jak tylko zdejmę blokadę z maszyny to przeszukam ich stronę, bo jest tam mnóstwo świetnych ciuchów (mała uwaga: więcej wykrojów jest na rosyjskiej wersji strony niż na angielskiej).
Płaszcz uszyłam z przemiękkiej wełny z kaszmirem ze sklepu Supertkaniny.pl. Początkowo miałam uszyć w innym kolorze, ale zanim się zdecydowałam, to ten który mi najbardziej odpowiadał został wykupiony. Ten był drugi w kolejności, ale teraz jestem bardzo zadowolona, z takiego obrotu sprawy, bo kolor uwielbiam. Jakość tej wełny jest świetna, chodziłam w tym płaszczu przez miesiąc i nigdzie nie zrobił się żaden pęczek, ani nie pojawiły się inne ślady zużycia (może jeszcze za krótko, ale dobrze wróży). Do tego jest miękka i puszysta w dotyku, nie gryzie nic a nic. Generalnie plan był taki, że w tym roku uszyję sobie dobrej jakości płaszcz, w którym pochodzę kilka lat, dlatego postanowiłam zainwestować w fajną wełnę, a akryle i poliestry i poliamidy (te się najbardziej pęczkują) omijałam z daleka. Niestety nie pamiętam gdzie kupiłam podszewkę, ale takich ocieplanych jest wszędzie pełno, więc nietrudno dostać. Popełniłam mały błąd jednak, bo ocieplina nie była przyszyta, ale zgrzana z materiałem głównym, więc miałam trochę zabawy z wycinaniem owaty ze szwów i z takich elementów jak np. worki kieszeniowe.
Uszyłam podszewkę, uszyłam płaszcz i przez kilka dni chodziłam struta bo się nie chciałam zabrać za połączenie jednego z drugim. Nadal podszewka sprawia mi trudności – przede wszystkim kolejność wszywania, niby w instrukcji wszystko to było, niby są filmy, ale przerosło mnie to i za każdym razem jak wchodziłam do pracowni to dochodziłam do wniosku, że to jeszcze nie jest ten dzień.
Któregoś dnia jednak się wkurzyłam i stwierdziłam, że skoro to ma być płaszcz na lata, to ma być idealny, a nie, że gdzieś się coś odciśnie, gdzieś coś będzie ciągnęło itd. i uznałam, że potrzebuję pomocy. Napisałam do Agnieszki, z pracowni Umiem Szyć, która nauczyła mnie konstrukcji i spytałam czy pomoże.
Zajęło mi to miesiąc – od wyboru materiału, do przyszycia guzików, ale mam w końcu swój idealny, wysokogatunkowy płaszcz na zimę. Jest to chyba jedyna część garderoby, którą opłaca się uszyć, bo za takiej jakości płaszcz zapłaciłabym w sklepie dużo, dużo więcej niż wydałam na materiały i indywidualny kurs wszywania podszewki. A teraz zapakuję swój płaszcz w pokrowiec i poczeka sobie do grudnia 😉
Przyznam, że płaszcz wyszedł cudownie 🙂 idealnie pasuje Ci ten kolor, który bardzo mi się podoba, ale niekoniecznie jest dla mnie. Ty za to wyglądasz fantastycznie 🤎
Dziękuję 🙂 Każdy ma jakąś swoją paletę barw, w której wygląda dobrze. Ty wyglądasz super w intensywnych odcieniach, a ja znowu bym w nich wyglądała, jakby mnie jako topielca po tygodniu w wody wyłowili 🙂
W ramach rewanżu chciałabym Cię zainspirować do wybrania się na sanki, wypróbowałam w tym roku i polecam. Aaa, nie ma już śniegu, no to w przyszłym roku… A tak na poważnie, to płaszcz wyszedł wspaniały. Strasznie mi się podoba ten wielki kołnierz. Czy on ma kimonowe rękawy? Mam wrażenie, że szyjesz w sposób bardziej planowy i zorganizowany niż ja i daje to super efekty. Masz jakieś patenty na weryfikację/odsiewanie szyciowych pomysłów?
Dziękuję bardzo. Tak, płaszcz ma kimonowe rękawy – spore ułatwienie 🙂 Patentów chyba nie mam żadnych, na początku szyciowej drogi szyłam to co mi się bardzo podobało i to był problem, bo większość tych rzeczy wisiała w szafie, bo albo nie było okazji, albo nie mój styl. Teraz szyję to czego potrzebuję i chwile się zastaniawiam, czy ten fantastyczny ciuch to jest coś co będę nosić (i czy często), czy tylko podziwiać.