Urodziłam się zimą i chyba z tego powodu jej nie lubię, w każdym razie kiedyś taką teorię słyszałam. Mogłabym żyć gdzieś gdzie śniegu nikt nigdy nie widział, a tak zupełnie szczerze to nawet tam gdzie nawet drzewa rzadko występują czyli na pustyni. Zimy nienawidzę, a jesień to dla mnie taka umieralnia wszystkiego co lubię i smutne przypomnienie, że już zaraz, już za momencik zacznie się sześciomiesięczny szaro-buro-mokro-zimny dramat. Dlatego chyba brakuje mi ostatnio weny.